"Wojtek" to kolejna propozycja z ostatniej płyty
"Paszport" brytyjskiej
wokalistki polskiego pochodzenia
Katy Carr (
POSŁUCHAJ). To już czwarty album w
dyskografii tej artystki ale pierwszy odwołujący się do jej polskich
korzeni. Kilka lat temu Katy usłyszała historię o brawurowej ucieczce
kilku więźniów, samochodem komendanta z obozu w Oświęcimiu. Ten fakt
zainspirował ją do napisania piosenki
"Kommander's Car" oraz
zainteresowania się polską historią. Odkryła, że jeden z uciekinierów
Kazimierz Piechowski żyje i mieszka w Tczewie. Kilka spotkań i rozmów
zaowocowało właśnie płytą "Paszport", na której obok znanych pieśni
"Dziś do Ciebie przyjść nie mogę" czy
"O mój rozmarynie" znalazły się
utwory oryginalne, nawiązujące czy opowiadające o wydarzeniach z drugiej
Wojny Światowej.
Utwór "Wojtek" opowiada o niedźwiedziu. Ale
nie o jakimś zwyczajnym niedźwiedziu, bo to było niezwykłe zwierzę. Był
jak żołnierz: tak się zachowywał, tak był traktowany i otrzymał
wszystkie żołnierskie szlify i honory. W kwietniu 1942 roku Polacy w
drodze z Pahlevi w Iranie do Palestyny odkupili małego niedźwiadka
brunatnego od przygodnie napotkanego arabskiego chłopca, za parę puszek
konserw. Niedźwiadek nie umiał jeszcze jeść i żołnierze karmili go
rozcieńczonym, skondensowanym mlekiem z butelki po wódce i skręconego ze
szmat smoczka. Podobno z tego powodu Wojtkowi na zawsze pozostało
upodobanie do napojów z takiej butelki. Miś został oficjalnie wciągnięty
na stan ewidencyjny 22 Kompanii Zaopatrywania Artylerii, z którą to
jednostką przeszedł cały szlak bojowy: z Iranu przez Irak, Syrię,
Palestynę, Egipt do Włoch, a po demobilizacji do Wielkiej Brytanii.
Niedźwiadkiem
opiekowano się troskliwie. Jego ulubionymi przysmakami były owoce,
słodkie syropy, marmolada, miód oraz piwo, które dostawał za dobre
zachowanie. Jadał razem z żołnierzami i spał z nimi w namiocie. Kiedy
urósł, dostał własną sypialnię w dużej drewnianej skrzyni, nie lubił
jednak samotności i często w nocy chodził przytulać się do śpiących w
namiocie żołnierzy.
Żołnierze wspominają, że Wojtek uwielbiał jazdę wojskowymi ciężarówkami –
w szoferce, a czasami na pace, czym wzbudzał sporą sensację na drodze.
Lubił też zapasy z żołnierzami, które na ogół kończyły się jego
zwycięstwem: pokonany leżał „na łopatkach”, a Wojtek lizał go jęzorem po
twarzy. W opowieściach o Wojtku jest również taka, jak to podczas
działań pod Monte Cassino niedźwiedź pomagał w noszeniu ciężkich skrzyń z
amunicją artyleryjską i nigdy nie zdarzyło mu się żadnej upuścić. Od
tamtej pory symbolem 22 Kompanii stał się niedźwiedź z pociskiem w
łapach. Odznaka taka pojawiła się na samochodach wojskowych,
proporczykach i mundurach żołnierzy.
Po wojnie 22 Kompania jako
część 2 Korpusu Polskiego została przetransportowana do Glasgow w
Szkocji, a razem z nią Wojtek. Kompania stacjonowała w Winfield Park, a
wkrótce Wojtek został ulubieńcem całego obozu i okolicznej ludności.
Stał się też tematem licznych publikacji prasowych. Miejscowe
Towarzystwo Polsko-Szkockie mianowało go nawet swoim członkiem. Po
demobilizacji jednostki, zapadła decyzja oddania niedźwiedzia do ogrodu
zoologicznego w Edynburgu.
Wojtek zmarł 2 grudnia 1963 roku w wieku 22 lat. O jego śmierci poinformowały wówczas brytyjskie stacje radiowe.